niedziela, 11 września 2011

Love in our Life II



Mark leżał w szpitalu, jeszcze nie wybudził się z śpiączki, co okropnie mnie frustruje. Gdyby nie to miałbym pewnie połowe bardzo dobrych wskazówek, a tak mogę jedynie siedzieć na dupie i nic nie robić, bo mój ukochany szefuńcio ogłosił mi, że mam urlop – Tygodniowy. Na samo wspomnienie zaczynam warczeć ze złości, dobrze wie, że każda sprawa związana z Ricksonem ma dla mnie ogromne znaczenie! W domu już jestem od dwóch dni, podczas których wpierdalałem pizze, popijając ją whiskey, przyznam że było dobre, bardzo.
By wyrwać się choć na chwilę z domu, postanowiłem iść i poszperać w tej dyskotece na której porwano Anhi, przy okazji się zabawie, tak za nawiasem to przypomniałem sobie, że lokal jest dla homoseksualistów, może być ciekawie. Muszę się tylko ubrać jakoś porządnie co znaczy, że mój służbowy strój nie wchodzi w grę, to tak jakbym sobie na czole wytatuował PIES lub GLINA. Raczej by mi to nie pomogło, więc zdecydowałem się na obcisłe spodnie o jasnym kolorze dżinsu i luźną, białą koszulkę z napisem „ Don’t talk. I’m not listening.”, fajna, co nie? Schowałem do kieszeni portfel i klucze, wychodząc z domu, oczywiście wcześniej założyłem trampki, czerwone. 
Miałem cichą nadzieje, że na tej dyskotece ktoś widział kolorowowłosego chłopaka, z lizakiem w gębie, inaczej się potne, bo nie mam żadnej poszlaki jeżeli o tą sprawę chodzi.
~
Cóż, lokal był położony w najbardziej odległej części miasta, czyli na odludziu, bo w tych domach w Okół niego nikt nie mieszka. Ochroniarz na zewnątrz wyglądał jak potomek King Konga, wielkie bary i umięśniony brzuch, niski to on nie był, bo jego głowa sięgała poza ramę drzwi, poczułem się jak kurdupel.  Poprawiłem włosy i podszedłem do tego dryblasa, musiałem wejść na tą imprezę, nie było mowy o natychmiastowym odwrocie. Chciałem przejść spokojnie obok niego, nie wdając się w niepotrzebną bójkę, niestety King Kong, chwycił mnie za ramię odwracając mnie w swoją stronę.
-A ty gdzie się wybierasz, gówniarzu? –Syknął mi w twarz. Gówniarzu?! Ja mam 23 lata ty przerośnięty neandertalczyku! Zacząłem szperać w kieszeniach by znaleźć dowód, w końcu wyszperałem go z obcisłych spodni i wcisnąłem go jego grubą łape. Przyglądał się mu jakby to była bomba, idiota. Gdy skończył, chrząknął i oddał mi dowód, mogłem wejść.
Czułem się jakbym razem z lokalem skakał w górę i w dół, robiło mi się od tego niedobrze, dlatego nie lubię górskich kolejek i innych takich, ludzie tańczyli, bawili się, pili, wciągali, pieprzyli się i wszystko co tylko było możliwe, byłem bardziej niż przekonany, że ktoś jednak zauważył mojego zabójcę.  Zwróciłem uwagę na barmana, poza tym, że był przystojny to rozmawiał z każdym kto podchodził do baru, mógł zapamiętać Gingera, zwłaszcza z jego neonowymi włosami, iskierka nadziei zrodziła się w moim zimnym sercu, miałem potencjalnego świadka, pytaniem było – Jak mam z niego wyciągnąć wszystko, nie pokazując odznaki?
Szlak!
Wziąłem głęboki oddech i przecisnąłem się do baru, po drodze nadepnąłem z kilka nóg, nie przejmowałem się tym zbytnio, moim celem był przystojny blondyn.
Kiedy wreszcie dostałem się do baru, mogłem się mu bliżej przyjrzeć, był wysoki ale nie bardzo, włosy krótko obstrzyżone, oczy brązowe. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, no może uśmiechem, zawsze był to pełny i szczery uśmiech, był piękny. 
Zawołałem go.
Barman uśmiechnął się do mnie zalotnie, odwzajemniłem gest i poprosiłem o piwo, widać było, że mu się podobam. Po chwili usłyszałem jak zwraca się do jednego z innych chłopaków przy barze.
-Mich! Zastąp mnie, idę zapalić!
-Spoko! –Jakiś brunet wszedł za ladę i zaczął obsługiwać klientów, tymczasem mój brązowooki blondyn skinął na mnie i wskazał mi drzwi od zaplecza, poszedłem za nim. Zamknąłem je, mrużąc oczy, zastanawiałem się nad taktyką jaką mógłbym wyciągnąć z niego wszystko co tylko wie, formalne pytania nie były na miejscu.
-Ładny jesteś –Zaciągnął się papierosem –Jednak coś czuję, że nie szukasz tu zwykłego pieprzenia –Wypuścił dym z ust.
-Co cię zmusza do takiego myślenia?
-Rozglądałeś się uważnie i ostrożnie, przyglądając się każdemu z osobna, przypuszczam, że jesteś gliną.
Usta rozciągnęły mi się w uśmiechu.
-Cóż... Dobrze przypuszczasz –Sięgnąłem do tylnej kieszeni i wygrzebałem stamtąd odznakę, rzuciłem mu ją.  Zaczął się jej przyglądać z widocznym zaciekawieniem.
-Zawsze chciałem zostać policjantem, jednak życie mi na to nie pozwoliło.
-To niezła praca, pełna adrenaliny, jednak czasami można sfiksować od nadmiaru papierkowej roboty.
-Domyślam się, wiec co cię do mnie sprowadza?
-On –Kolejny raz zagłębiłem się w poszukiwaniach po ciasnych kieszeniach, w końcu wyciągnąłem dwa zdjęcia i podałem mu jedno z nich.
-Był tu?
-Tydzień temu, siedział przy barze, podałem mu whiskey a potem słodkie wino, choć nie wiem dlaczego o nie poprosił, wino raczej pije się na wykwintnych przyjęciach, nie na dyskotece.
-Coś jeszcze? –To była naprawdę dobra wskazówka, mam dowód, ze Ginger był tu i możliwe to on porwał Anhi.
-Hmm... Czaił się przy takiej grupce chłopaków.
TAK! Mam go!
Rzuciłem mu drugie zdjęcie.
-Przy nim też?
-... –Przyglądał się zdjęciu, jednak widać było, że nie kojarzy chłopaka.
-Został porwany dwa dni temu –Podpowiedziałem mu.
-Nie, nie. Widziałem go już tu, jednak ten kolorowowłosy wyglądał jakby ich pilnował a nie, no wiesz... Chciał porwać.
-... –Teraz to ja nic nie jarzyłem. Przecież to Ginger porwał chłopaka, prawda? Już niczego nie byłem pewny.
-A tak poza nawiasem to nazywam się Ricky –Oblizał się lubieżnie. Wiedziałem co to znaczy, chciał nagrodę, wiec ją dostanie.
Powoli zbliżyłem się do niego, wyciągając z jego dłoni, odznakę i dwa zdjęcia, trzeba było przyznać, że sam byłem już nieźle podniecony. Moje usta zbliżyły się do jego pełnych warg, miałem już je złączyć ,kiedy przeklęta komórka zaczęła mi wibrować przy tyłku. Zakląłem i znowu sięgnąłem do kieszeni.
-Halo? –Warknąłem.
-Widzę, że urlop ci służy –Słowa ociekały ironią.
-Tak szefie?
-Młody się obudził.
-Nareszcie!
~
W szpitalu byłem natychmiast, oczywiście wziąwszy uprzednio nr telefonu od Rickiego. Ten mężczyzna miał coś w sobie.
Przechodząc obok recepcji wyciągnąłem odznaki i pokazałem ją pielęgniarce, spieszyłem się, dzieciak mógł w każdej chwili znów zapaść w śpiączkę.
-Gio! Szybciej! –Szef chyba nie był zadowolony z czegoś.
-O co chodzi?
-Jego zeznania nie zgadzają się z naszą teorią.
-Ale jak to?
-Sam się go zapytaj, ja idę napić się czegoś mocniejszego –Warknął, odchodząc.
Wszedłem do pokoju Marka, leżał na łóżku, oddychając ciężko. Był w cholernie złym stanie. Usiadłem na krześle.
-Jak się czujesz?
Jego spojrzenie dało mi do zrozumienia, że zadaje głupie pytania.
-Możesz mi odpowiedzieć na kilka pytań?
-Tak.
-Rozumiem że szef już wytłumaczył ci wszystko, prawda?
-mhm...
-Ok. Ginger Rickson, co o nim wiesz?
-Ten różowowłosy mężczyzna? –Kiwnąłem głową.
-On próbował pomóc Anhi.
-Co proszę?! –Pisnąłem zaskoczony, przecież to niemożliwe!
-Ta większa stawka o której mówiła ta kobieta, to nowy narkotyk sir.
-...
Zatkało mnie.

5 komentarzy:

  1. Kobieto rozdział zarąbisty a nawet więcej niż zarąbisty. Poprzedniego nie komentowałam ale też był zarąbisty. Nie mogę się doczekać następnego rozdzialiku tak się w te opko wciągnęłam w te opko że normalnie aż skaczę na krześle bo nie ma jeszcze następnego rozdziału. Pozdrawiam oraz życzę weny i szybkiego pisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Koniec, kropka. I tak doskonale wiesz, że mi się podobało więc... Weny życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to już nic nie trzyma mi się kupy, ciekawe kim w końcu jest ten facet.;] Bo z opisu barmana i chorego nie wyszedł na tego, za którego go brali.;] Echh, szkoda że szefunio przerwał moment z niedoszłym pocałunkiem z Rickym ;) Świetny rozdział ;) Jeżeli masz czas i ochotę zapraszam do mnie;)
    Pozdrawiam i weny życzę na dalsze rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super. Przyznam się, że nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Potrafisz zaskakiwać dziewczyno i to w Tobie lubię. Już się nie mogę doczekać dalszych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmm...Pycha:D Swietny i o dziwo nowy pomysł...Mało kto pisze o czymś takim(przynajmniej tak mi sie wydaje) Troche gubię się w imionach..:/ Za dużo ich:/

    OdpowiedzUsuń